We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Uk​ł​ad Zamkni​ę​ty

by PoziomZero

/
  • Streaming + Download

    Includes high-quality download in MP3, FLAC and more. Paying supporters also get unlimited streaming via the free Bandcamp app.
    Purchasable with gift card

      name your price

     

1.
Krawędź (free) 01:24
Zwrotka 1: Kamil] Jestem pomysłem, który kiełkuję w metrze Straconą chwilą, gdy zrozumiesz go wreszcie Szansą krzyczącą ‘weź mnie’, sumieniem na ramieniu - Co przypomina Ci, że walczysz samemu/ Cząsteczką tlenu, której wpuścić nie chcesz - Wiedz, że jestem głosem, który nie wie jaki jesteś: Czynem, co zwabić presję pragnie w sidła Podstępem mówiącym, że z nia nigdy nie wygrasz/ Dniem dziwnym, co igra i ciągnie w dół Ostatnią możliwością mówiącą ‘to nie tu’ ‘trwonię słuch?’, ‘tonę znów’, ‘skronie', 'wróg?’ Skąd pochodzą te szepty? Z naszych głów? - Nie muszę zaszywać ust, aby czuć, że nie drżą Wśród głośnych alarmów zwykle drzemię zło: Wierzeń dość – zwłaszcza tych, co je niszczą szare dni Moje życie to zdarzenie na moście Owl Creek/ Obok mnie wiarę w świt zabiera ta noc A bliskość końca przedziera na wskroś - Odtrąca kolejny krok – taka prawda Nie potrzeba nam krawędzi, aby pieknie spadać...
2.
Klisze (free) 02:55
[Zwrotka 1: Kamil] Dwadzieścia cztery w metryce i zmysły wiotczeją zamykam oczy może przyśni się przełom/ wbrew ich wierzeniom, choć nie mam własnych - nie wiem czy pisać, czy zacierać ślady zmagam się z brakiem wewnętrznej równowagi, dlatego ciężko zapaść mi w sen (nocami) czuję się po dziś dzień niemową, bo gdy nawijam to krzyczę pod wodą/ Ma osobowość? między ‘chodź’, a ‘odejdź’ - pełen obłędu wieszam wzrok na Tobie... Ponoć mam mocną głowę, choć im dzisiaj nie wierzę - nie tak mocną jak Ty... wystarczy kilka uderzeń. [Refren: Kamil] Zawsze lubiłem pary - odkąd jaźnia się dwoi wyrywam strony, więc nie zagram jak oni lubię tworzyć pozory - pisząc palcem po wodzie - myśląc, że dowiem się czegoś czasem o sobie/ Myśląc, że dowiem się czegoś czasem o sobie lubię stwarzać pozory – pisząc palcem po wodzie zawsze lubiłem pary – odkąd jaźnie się dwoi wyrywam strony, więc nie zagram jak oni/ [Zwrotka 2: Kamil] Im dłużej tu mieszkam to miasto nieznane jest obce jak Ty - 'weź mi nastąp na ranę' rzadko spisane myśli wchodzą w krew, kiedy za Tobą nogi niosa mnie gdzieś/ W rękach próbuję znieść poszlaki i grypsy zamknięty w nurcie, który ‘trapi’ nas wszystkich - w butach turysty krążę co rano, a otoczenie drażni ciągle tak samo/ Zerkam za zmianą wzrokiem desperata, choć takie nastawienie czasem nie popłaca: obrazy świata chcę od zaraz robić zanim wyrwiesz mi z rąk aparat mowy... [Refren: Kamil] Zawsze lubiłem pary - odkąd jaźnia się dwoi wyrywam strony, więc nie zagram jak oni lubię tworzyć pozory - pisząc palcem po wodzie - myśląc, że dowiem się czegoś czasem o sobie/ Myśląc, że dowiem się czegoś czasem o sobie lubię stwarzać pozory – pisząc palcem po wodzie zawsze lubiłem pary – odkąd jaźnie się dwoi wyrywam strony, więc nie zagram jak oni/
3.
W głąb (free) 02:56
[Zwrotka 1: Kamil] Mam życie w tekstach na boku z dala od życia z nią I kilka rzeczy, które chciałbym od zaraz wziąć - Zganiać na los je czy zwalać na stos? Uciekając – w pośpiechu pewnie zabrałbym głos/ Wydarzeń splot wiążę wszystko oprócz rąk - Nie mogę uciec na boki, więc uciekam w głąb/ Byle jak najdalej stąd – niech niesie mnie wiatr Do miejsca, w którym nie znajdzie mnie świat/ Bez ponagleń – ot tak przeskakuję te linię Mam za sobą chwile i gorzki smak pomyłek: ‘Patrz jak żyjesz’ – to fraza, która siedzi mi w głowie Nękając mnie, kiedy nic nie robię - Mam niewiele na głowie, a tracę swój czas codzień Lekkie powieki skrywają ciężar spojrzeń Swoje zabieram w drogę, aby mnieć w nią wgląd - Nie mogę uciec na boki, więc uciekam w głąb.../ [Refren: Kamil] W głąb, gdzie nikt nie podpowie słowami Na drodze, w którą wyruszamy sami - Idąc wraz z problemami to ucieczka? Choć ta droga nam spod stóp spieprza (x2) [Zwrotka 2: Kamil] Dzięki tym zmianom nie musze szukać zawleczki Opanowałem dobrze sztukę ucieczki - W głąb siebie? Pierw musze tu skuchę przekreślić Aby się pozbyć swych wkurwień do reszty/ Nie czuję presji odkąd plan sie w wersach tli Bez drogowskazu brnę dziś w eskapizm - Chcę tu krzesać styl i znaleźć miejsce w nim By bez spaczeń żyć, często stawiać na dziś/ Niechże płyną dni lepiej na tej drodze w głąb Myślę o podróży, co w nią mogę wziąć? Pewnie dobre słowo od tych, co ze mną są Kiedy w oddali widzę jak przez mgłę swój los/ Wiedz, że czasem mam dość i przykładam do skroni - To, co zostawia po mnie trop gonny - Długopis, który otacza w mej dłoni złość Nie mogę uciec na boki, więc uciekam w głąb.../ [Refren: Kamil] W głąb, gdzie nikt nie podpowie słowami Na drodze, w którą wyruszamy sami - Idąc wraz z problemami to ucieczka? Choć ta droga nam spod stóp spieprza (x2)
4.
Nieżywi (free) 02:58
Zwrotka 1: Kamil] Kto jest bardziej zmęczony – ten materiał czy ja? Czuję zadyszkę patrząc jak ucieka świat - Jestem sumą narzekań, co rośnie mimowolnie I niepokojem na sam wydźwięk swoich wspomnień/ 'Dość dziś o mnie!' – mam te słowa na ustach Stojąc w szeregu, w którym ciężko mi ustać - Mówię sobie ‘od jutra’ – setki postanowień Rzeczy ot tak robię i nie kończę jak postrzał w głowę/ 'Coś o sobie?' - Leci mi krewko żywot: Wersy ciągną mnie w dół – pora zmienić częstotliwość żyję ze śmieszną schizą, która miesza lęk i wstyd Wprowadzając niepokój w każdy dzień jak dziś/ Wchodzą mi w trzewia sny – a Ty znasz ten ból? Obcy odkąd w tym miejscu zamknął czas mnie tu I choć czasem braknie słów to uczucie zostaje - Tak jak pewność, że wrócę do pisania...z tym stanem [Refren: Kamil] Ten stan tak rzadko uśmierza sen Bo nawet w snach ten strach pojawia się (x2) [Refren: Kamil] Ten stan tak rzadko uśmierza sen Bo nawet w snach ten strach pojawia się (x2)
5.
Codzienność (free) 03:20
[Refren: Kamil] Codzienność mnie ściera przez odrębność myślenia/ Codzienność mnie ściera przez odrębność myślenia/ Przez odrębność myślenia codzienność mnie ściera/ Przez odrębność myślenia codzienność mnie ściera [Refren: Kamil] Codzienność mnie zmienia przez odmienność patrzenia Tracę rezon przez rozpiętość sumienia - Mniej do otworzenia, więcej do powiedzenia Bo niektórych rzeczy trudno nie doceniać/ [Zwrotka 1: Kamil] Każda zwrotka to knebel, za którym siedzi złość Odbicie życia, które trzymam jak Lennie Small Myśl, którą zmieni głos wbrew przeszłym planom - Zamieniając skrawki ładu na wieczny amok/ Boję się, że prześpię całość seansu, który czeka mnie: Mnożyć więzy ze światem czy przestać pleść? I weź tak w miejscu siedź, gdy pisać to rzeźbić żałość - Wśród myśli, które pchają by zbeszcześcić stałość/ Jestem kwestią niezapisaną, uszczerbkiem w tekście Błędem w druku, który na prędce skreślę - Tuszem, którym natrę powierzchnie sporadycznie Chociaż szanse, że to pójdzie dalej są zgoła nikłe/ Szukasz sensu w słowa rytmie? to tak jak ja Kiedy wszystko pleśnieje wokół – patrz na rap/ Tracę czystość barw, gdy przez życie sunę - Ciekawe co zetrze ono pierwsze - mnie czy pomyślunek? [Refren: Kamil] Codzienność mnie zmienia przez odmienność patrzenia Tracę rezon przez rozpiętość sumienia - Mniej do otworzenia, więcej do powiedzenia Bo niektórych rzeczy trudno nie doceniać/ (x2) [Zwrotka 2: Kamil] Czas, który mi został próbuję zmierzyć dźwiękiem Zanim stracę przy tym głowę jak Henry Spencer/ Wcielić sens w nie? Łatwiej wypluć niż zrobić Mam pomysły na okrągło – jak je przykuć do nogi?/ Wchodzę w zły kurs rozmowy, gdzie moja anomalność Pcha mnie w jej ostatni morf – katastrofalność Zanadto ufam swym planom, gdy przez życie biegnę Które ściera większość dobrych, by zostawić niepotrzebne/ [Refren: Kamil] Codzienność mnie ściera przez odrębność myślenia/ Codzienność mnie ściera przez odrębność myślenia/ Przez odrębność myślenia codzienność mnie ściera/ Przez odrębność myślenia codzienność mnie ściera (x2)
6.
[Zwrotka 1: Kamil] Budzę się z myślą, że coś jest kurwa nie tak I brnę przeż życie pewnie jak kulapeta - Leży jak ulał zwiecha jak ciężar na barkach/ Nie pytaj mnie dokąd zmierzam w kawałkach/ Przepadła szansa repetytywnie - Nie tylko wersy odstatnio mam dziwne/ Po dziś dzień z lękiem pod skórą gonię czas - Ciekawe czy starczy mi sił, by go okiełznać.../ [Zwrotka 2: Kamil] Powstaję z myślą, że musze sprostać na nowo A przypomina o tym kontakt z podłogą/ Niepewne kroki stawiam na niej niezbyt chętnie Choć tamten rok pozwolił uwierzyć w szczęście - Zaciskam ręce w ten śmieszny protest I nie wiem czy to życie już czy gra na zwłokę/ Za późno na ‘spowrotem’- czas mnie nagli znowu - Jak zostawić te myśli za drzwiami domu? [Zwrotka 3: Kamil] W głowie kłębią się rzeczy, które nieprędko zniosę Noszę je w sobie tak jak niechętność w głosie Czuję jak ich pokłosie znów odbiera spokój snów - Jest ich w bród, gdy zaczynam je po zmroku czuć Odczuwam chłód, wiedząc że zaniemogę Wyruszam w drogę i przyśpiesza drganie powiek/ Zawodzi pamięć wobec wspomnień w takich chwilach Choć przez niedopowiedzenia mam słaby bilans - Mami mnie miraż przyciąga aż tak pozór/ Moje życie to instrukcja jak się nabrać znowu - Wybryki sprawia rozum – przez co nie liczę snów Gdy przeciągam palcami po twarzy - 'Peek a boo'/ Ciszę przerywa znów nieproszonych słow potok I słyszę echa przeszłościowych próśb o coś - Z ust kogoś, kim nigdy na prawdę nie byłem Gaszę światło nad ranem – może zasnę na chwilę.../
7.
Krok do tyłu (free) 04:03
[Zwrotka 1: Kamil] Tyle razy myślałem, że to koniec wiesz?, Kiedy nie mogłem zasnąć myśląc, że zgubiłem sens I nie czekałem na kolejny dzień, bo nie miał nic dla mnie Choć gdy patrzę na to teraz to ten koniec bolał najmniej/ Pierwszy z kilku końców przyniósł pustkę i strach Kiedy w pustym i chłodnym przedziale wątpiłem w świat Który uciekał mi wtedy jak czas za oknem - Wysiadłem w Szczecinie Głównym z krwiakiem pod okiem/ [Zwrotka 2: Kamil] Inny koniec to pokój, którego sześcian przytłaczał Kiedy mówiłem do Ciebie czując bezsilność w palcach/ Ten koniec wracał do mnie najczęściej odkąd zgasłaś Tamtego dnia był wszechobecny – zwłaszcza w oczach dziadka/ Do dziś czuję jego zapach, razem z poczuciem winy Bo nasze ostatnie spotkanie zamiast dni trwało godziny - śmierć przyszła znienacka zostawiając ślady na skórze - Pochylony nad Tobą rzucam kwiaty na trumnę.../ [Zwrotka 3: Kamil] Jak się mają sprawy u mnie? Ponoć lepiej ostatnio - Odkąd pojałem, że wszystko nie jest zasadzką - Odkąd moja codzienność to nie tylko negatywy Które naświetlam, kiedy budzę się w pół żywy Odkąd mniej mi ciążą tryby tworzące ten świat - Odkąd zamiast niesmaku zmieniam porządek w ład - Odkąd lepiej znoszę presje to obce mi wkurwienie Bo zamiast niego lepiej poznawać siebie/ Lepsze to niż nieustanne tkwienie w goryczy I ucieczka od siebie w głąb szklanki z whisky/ Czasem ciężko jest mi żyć z tym – przez cieżar w głowie Który zawęża mi wzrok, często zwężając drogę/ Kilka słów o sobie? Rozkładam mój świat na części Choć w dużej mierze jest to układ zamknięty - Jak mam ustać na krawędzi, kiedy skok w dół do azymut? Stojąc nad przepaścią robię krok do tyłu.../

about

Znajomość gruntu pod stopami zanika z chwilą, kiedy spędzasz czas na długiej sztuce spadania. Presja, która weszła w głąb skóry sprawia, że wizja wędrówki na krawędzi staje się bliższa od perspektywy łapania dobrych chwil na kliszach.

To pocztówka z miejsca, gdzie codzienność wpędza nas w letargiczny stan – sprawiając, że chodzimy jak nieżywi. To również przymusowy krok do tyłu, który wymaga dużego nakładu środków.

To układ zamknięty. Wchodzisz w to?

credits

released May 26, 2017

Słowa/rap: Kamil Szalewicz
Produkcja/mix: Krystek Pro
Projekt okładki: Grzegorz Langner
Mastering/main mix: Dziunek (PewuProdukcje)

license

all rights reserved

tags

about

PoziomZero Chicago, Illinois

PoziomZero, czyli...

rap/teksty: Kamil
produkcja: Krystek Pro

contact / help

Contact PoziomZero

Streaming and
Download help

Report this album or account