|
1. |
|
|
|
|
To PoziomZero - ciągła zajawka
To PoziomZero (kontynuacja)
To PoziomZero - produkcja i głos
To PoziomZero, więc sprawdź to
To PoziomZero - ciągła zajawka
To PoziomZero (kontynuacja)
To PoziomZero - produkcja i głos
To PoziomZero, więc sprawdź to ziom/
|
|
2. |
|
|
|
|
Jest dobrze – że niby co? Ano tak!
Pomimo nerwów i zwątpienia w świat/
Roszczeń brak co do joty
Jest dobrze (jak dobrze nawinąć o tym!)
W sumie czuję się dobrze - niech to wreszcie nakreślę
Nie będe płakał, że żaden label mnie nie chcę/
Gdzie tam tnące powierzchnie? Nie mam w gaści żylet -
Piszę ze smacznym stylem (pod wpływem flaszki czy nie?)/
Nastrój przaśny minie (w którym roku jak nie w tym?)/
Rap płyty z CHI? - Kto je nagra jak nie my?
Niby kiedy jak nie dziś? (taka przeto prawda!)
Gdyż większość zwrotek to historie niedomagań/
Intryguję mnie to nadal, więc się nachlam jak głupi -
Dobrze, że nie mam dupy (przynajmniej żadna nie rzuci!)/
Zważka na ruchy nim zdepczę szczęście butem
Jak trafię 'szóstkę' to nam fanbase kupię/
Zostawię w przeddzień smutek (zbyteczny skądinąd)
W tle razem z moralniakiem, (by od rzeczy nawinąć!)/
Mam konkrety rozwinąć? Czy zostawić cliffhanger?
- jest dobrze – że niby co? A niech będzie!
Jest dobrze – że niby co? Ano tak!
Pomimo nerwów i zwątpienia w świat/
Roszczeń brak co do joty
Jest dobrze (jak dobrze nawinąć o tym!) (x2)
A niech będzie, że dobrze – chociaż pierwsze słyszę
że bez skinienia palcem ułożę wreszcie życie -
Potrzeba szczęścia mi też? Ano – (i wygód także!)/
Jak już iść to na całość #Zygmunt Chajzer/
Szukać przygód mam gdzie (nie chcę tracić roku na to)
Nie mam pleców jak fanki rapu #prokurator/
Wolę stać z boku (a co!) - przynajmniej pompka nie stanie
Czuję się dobrze pisząć zwrotkę na zwale/
Na litanię zażaleń zbyt dobre samopoczucie
Jeśli chodzi o związki może stałość narzucę/
Winy z wiarą odkupię (tak jak na dzielni czyny) -
Piję, gdyż muszę stale uzupełniać płyny/
Mam rozkminy, że brakuję na scenie polotu -
Dlatego chętnie ją wdycham #podtlenek azotu/
- Że coś zmienię? Daj spokój, przecież tu wszystko gra -
Jest dobrze – że niby co? Ano tak...
[Refren] (x2)
|
|
3. |
|
|
|
|
Ostatnio lepiej trzymam nerwy na wodzy,
choć świat stawia mnie bez przerwy na nogi
nie wiem jak mu dogodzić – (to sztama czy beef?)
szukasz powodu? możesz za nas wypić/
w stanach wpadam na bit: nietrzeźwych, wkurwionych -
mam kilku swoich ludzi (wierzę w nich to ziomy!)
gdzieniegdzie jestem spalony jak zdjęcia Twojej byłej
znów piję piwo, choć se go nie naważyłem/
parę spraw zawaliłem, (których nie żałuję i tak) -
miałem pretekst do picia no i miałem o czym pisać
nie mam wątów do życia, choć nie wiem co z nim zrobić
nie szczędzę dalej emocji i wątroby -
bez rozgłośni radiowych pchamy do przodu i tak to
w czasach, gdzie co drugi materiał to barachło -
wersy szczere zanadto – to nieco dziwne no nie?
że mam trzeźwe spojrzenie, choć nie zawsze trzeźwą krew
Nietrzeźwa krew, lecz trzeźwy język chłopie
Znów gonię sens chwiejnym krokiem
Wezmę zmienię to potem – odległe plany
Na razie gulnę sobie z centrali! (x2)
Ostatnio jakoś ciężej wkurwić mi się
i nie chodzi mi o to, że się dłuży dzień/
picie nie służy (nie!), ale jak tu zmusić się,
by czymś innym nawodnić kolejny wers?/
jak jest? Ty to wiesz i...wiem to ja,
że łatwiej przestać się mądrzyć niż przestać chlać
i weź tu uwierz w świat - (rzucając alko prędko),
bo już przeraża mnie to nasze malkontenctwo
z walką wielką podejdź do sprawy (no nie?) -
liczy się transparentność, a nie czarny worek/
czas na zmiany? - (czy raczej to przypał jest?) -
zaznaczę, że nie wiem czemu znowu grdyka skacze
prędzej złapiesz tu sens – (tfu!) butelkę złapiesz -
zamiast panienki złapiesz udrękę raczej/
czemu nie jest inaczej? Ty odpowiedź znajdź weź,
bo nie tylko ona... mnie nurtuję (no nie?)
[Refren] (x2)
|
|
4. |
|
|
|
|
Zwykle o tym nie piszę – szkoda zachodu zrozum,
lecz dziś nadam transmisję z naszego obozu/
nie szukaj w tym żadnych pożóg (każdy widzi jak patrzy)/
słyszę ciągle niesnaski, a oni dobre szestnastki -
napisane z czystej łaski (doceni widownia jak trzeba!)/
liczy się przekaz – na chuj pisownia i logopeda/
wszystkich nas łączy porządna potrzebam
by na kartki treść wylewać, choć niektórzy chcą przyjebać/
Dość, dość – tu nie trzeba prawić morałów -
chcesz się wstawić nazajutrz? Oszczędź wszystkim przypału!/
dziś mi leci pomału tylko szkocka i czas -
nie chcę okna na świat – zwrotka prosta jak rap!/
Nie muszę głosić, że mam zwrotki bezcenne,
ani też lecieć w ślinę z popkillerem
bezczynnie czekać na łapy podniesione,
bo rap od zawsze był moim drugim wyborem! (x2)
Tak à propos pisania to nie idzie wcale dziś mi,
dlatego zakładam wieko i kładę kamień na lifting/
nie muszę chłonąć pożywki, ani czuć tu korzyści -
wolę spytać kto ukradł duszę jak 'wróg publiczny'/
dobitny w stosunku do kotów z podziemia
słabo im wróżę prosto z fusów Jędkera -
to bagatela, którą wtrącam tu chłopaki
ponieważ tęsknię za rapem, który wtedy coś znaczył/
[Refren] (x2)
|
|
5. |
|
|
|
|
Nieważne ile masz w obcasach, biodrach i talii -
ważna jest pewność, że się zawsze dogadamy/
myśmy sobie pisani jak śpiewał Andrzej Zaucha,
choć nie musisz wierzyć ot tak – posłuchaj
robisz dobrze...na drutach? - No pokaż - rzeczywiście!
lubię patrzeć jak dochodzisz...do kłębka po nitce...
wiem, że bywam pesymistą (licząc krzywdy od rana)
zbyt długo słucham rapu, aby nigdy nie kłamać
kochana: bywaj wytrwała – (stojąc twardo na ziemii) -
sprowadzaj na nią, kiedy będe jak anemik
kiedykolwiek poróżnieni? No chyba kpisz? -
mamy deficyt w jednej sprawie (ciche dni)
też czujesz dziś ten dryg? też wiesz, ale nie powiesz?,
bo zrozumienia nie musimy szukać w słowie/
znów coś chodzi Ci po głowie? (masz pomysły najlepsze)
ciekawe skąd o tym wiem – skoro nie spotkałem Ciebie jeszcze/
Ważne, że w gruncie rzeczy złapiemy ten sam groove -
widzisz już jak bardzo chciałbym przestać się snuć?/
nie chcę strzeszczać Ci snów, (niepokoić nad ranem) -
po co masz żyć z przekonaniem, że do reszty ochujałem?/
niedopuszczalne były lata poprzednie:
(głupie osądy oraz uniesienia w gniewie)
mamy coś zmieniać? nie wiem (pewnie bieliznę i pościel)
wiesz jak zwykle lubię kończyć...dwuwersy – (to proste)/
mówisz, że się rozrosłem - (do tego warto dążyć ciągle)
widziałaś we mnie coś więcej niż moczymordę -
może piszę niedosłownie – (kto ma wiedzieć jak nie Ty?)
poza mną wiesz to Ty (tylko Ty, właśnie Ty!)/
zamglone i przaśne dni są daleko za nami,
choć nie zawsze rozmawiamy...słowami
nie zamieniłbym Cię za nic (i tak kończy się zwrotka)
byłoby całkiem klawo gdybym w końcu Cię spotkał.../
|
|
6. |
|
|
|
|
Ciekawe kiedy jak inni znajdę tu talon na farta,
aby się zapić brak mi samozaparcia -
Czyżby słabość na kartkach? (Wreszcie krzyczy wnętrze!)
wiecznie inny – widzę mniej, więc widzę więcej/
mieć wzięcie? od zawsze jestem jej antonimem
wnioski nad płynem? dostrzegam własną winę/
znowu zwrotki nawinę, że mi w życiu nie bangla -
bywam szczery po spożyciu (to prawda dosadna!)/
dokąd mam niby zmierzać (czując się jak antyteza?)
tkwiąc gdzieś na objeździe drogi krągu Papeza/
dożyć wątku przymierza? weź mnie osądź za słowa!
bym mógł zacząć od nowa (#prozopagnozja!)/
mnożąc blizny w tych stronach zwiększysz recept stos
Ty też chcesz asymilacji? No powiedz wreszcie coś!/
wyraźniej dostrzegam dno – temat drążę dość często,
mimo wszystko wciąż noszę uśmiech (rodem z Glasgow...)
Śnię o cięciach i mi czas mija,
choć się uśmiecham jak Eye-dea (ta chwila?)
to czas, by porównać kto ma większy sznyt -
nic nie otwiera nas jak krzyki #Chelsea Grin (x2)
Będąc szczerym to nie wiem co mnie tu w ryzach trzyma
jeśli chodzi o uczucia to czuję się dzisiaj nijak/
szukać pocieszenia w drinach? (ucieczki na krótką metę?!)
tylko przed lustrem pytam siebie ('Co kurwa plecę!')/
łapię kolejną zwiechę – (pretekst do zmiany?)
jestem bardziej pretensjonalny czy pojebany?/
może wewnętrzny rwetes mnie ocali na dobre,
bo sam nie wiem na ile mogę brać siebie dosłownie/
treści iście postmodern (gdy brak sensu łamię głos!)
wiarę w coś zamieniam tak często na niemoc!/
piszę to dalej, choć, kuleję odzew i psycha! -
presupozycja? Nic nie jest proste jak słychać!
Żaden progres na bitach – (inaczej niż szaro nie jest!)
od paru lat czuję się jak przeoczenie!
samookaleczenie? Raczej niechęć do świata/
Zgubiłem M. z marzeń sennych – przez co lubię się odwracać/
[Refren] (x2)
|
|
7. |
|
|
|
|
To garść chwil - by czuć, żyć
Śmiech nad śmierć - esencja dni (x2)
[Zwrotka 1: Kecaj]
To jest ta wyboista droga do śmierci
Po drodze dostałem życię i kontestuję momenty
Wolę je raczej zapęlić niż tracić i pędzić
Szukać braci nie twierdzy (kłaść znaki na dźwięki)
Więc odrywam stopy w górę (lekceważę lęk!)/
Szkoda, że wszystkich chwil nie wrzucę do zdjęć/
Chcesz to pokażę Ci jak rozumiem sens
I jak trzeba biec, by nie gubić cennych sekund/
Pierdolę botoks chwili i nadziei mierny retusz -
Naoliwione tryby, by odnaleźć coś w człowieku!/
Jak lubisz konsumować - no to rób z uśmiechem
Tej pieprzonej krótkiej chwili nie zastąpi garść tabletek
Może to zmowa – (komunikacja podprogowa?) -
A może zamiast wierzyć wolisz iść do psychologa?/
Już nie mam barier, nie celuję w żadną niszę
Idąc ku śmierci, zatrzymuję się na...życie/
[Refren] (x4)
[Zwrotka 2: Kamil]
Ciągle jestem na drodze, którą rozkminiam co dnia
Choć nie wiem czy to poręcz czy linia ciągła/
W którą stronę mam pognać? (stojąc przed rozwidleniem) -
Jak dorwać marzenia, gdy kondycja kuleje?/
Pozostało niewiele - choć już tracę przyczepność
Nie mam wyrzutów kiedy patrzę na przeszłość/
W ciągłym ruchu jak większość - co w mieście robią -
żadna bezcelowość, gdy nadzieja jest wreszcie obok!
Zmieszczę słowo do walizki najważniejsze
Które nie jest nadbagażem, lecz szczęściem!
Dalej stoję w kolejce, która za winklem ginie -
Znajduję czas, aby przystać na chwilę/
Nie muszę kitrać pomyłek i chować się za wachlarzem
Co będzie dalej? Odpowiem 'czas pokaże...'
Widzę koniec tunelu – to światełko czy znicze? -
Idąć ku śmierci zatrzymuję się na...życie
[Refren] (x4)
|
|
8. |
|
|
|
|
Mógłbym zachować twarz w gabinecie kosmetycznym
Otwarty dla nielicznych - skryty dla niemalże wszystkich!
Rozdzieram bandaże myśli, by nie gderać w dźwiękach
Teraz puenta: (kto tam?) - (TERAPEUTA!)
Nie dzierży on klamki w rękach, bywa w kurwę nieszczery
Zna moje teksty na pamięć -wertując żółte papiery
“Kamil – nie chcesz się zmienić, dlatego masz w głowie burdel”
Czuję się rozpracowany – a to skurwiel!
Niepoprawnie marnuję tu dnie (i dudnię w dno)
Czekam na coś co i tak nie nadejdzie - ruski rok!
Chciałbym uśpić swą złość, znaleźć pannę i flow -
Zakończyć kwarantannę przeżywaną co noc
Wystarczy powiedzieć 'dość' niemym głosem rozsądku
“Wszystko będzie w porządku, wszystko będzie w porządku”
Za tydzień znowu wyciągnę nogi...na tej samej sofie
Ile wiszę za fatygę? - “Sto dwadzieścia!” - no proszę...
Nie chcę tracić już głosu na wątłe “Pomóż mi...”
Do paranoi zmierzam drogą dedukcji -
Tak się złożą pobudki w samosądne oskarżenia
Mówisz, że wiara zmienia? - Sam jej nie mam - parafrenia!
I tak idę na przemiał – w kolejce odkąd rapuję!
To przywilej ekspresji? Nie bardzo kurwa rozumiem!/
Na ustach mam ten numer - i tak niosę skowyt!
Odkąd pływam na bitach z rapem waterboarding
W dalszym ciągu coś nade mną ciąży: opór kata?
A może dobór wewnętrznego świata?
Wcale nie chcę zawracać i męczyć dłoni walką -
Odkąd żyję z prostą mantrą #Donnie Darko
Ponoć nic nie boli jak to ('co Ty nie powiesz?')
Jedyne z odczuwalnych bóli to bóle fantomowe/
Słyszałem, że Twoi ulubieni raperzy wciąż żyją
Dlatego jadę tak te wersy jakbym miał zginąć!
|
|
9. |
|
|
|
|
Nie mów, że dobrze – przecież lepiej by być mogło
słyszałem, że inni luz tu mają podobno
i nie patrzą na świat chłodno (jak ja i Ty)
dumnie kroczą do przodu – (no bo wiedzą jak żyć!) -
ponoć mają ten spryt – a my? My też go mamy,
gdy poruszamy się znów między słowami/
Ten świat jest pojebany – więc 'trust me' mała
drażni mnie przeczucie, że nic z tym nie zdziałam
Tak często umyka wiara (częściej niż z portfela hajsy) -
pośród uniesień nie chcę wrócić na tarczy/
Dziś nie wystarczy dobra morda i serce,
kiedy w kieszeniach mamy weksle na szczęście/
Mamy więcej nareszcie, (choć dla innych to niewiele)
nic z tym nie zmienię – no bo fajnie jest mieć cele
wreszcie mam nadzieję (bardziej razem niż osobno!) -
chociaż resztę to pokaże przyszłość (podobno...)
Podobno możemy parę spraw zmienić -
po co nerwy i złości – God damn it!
Do nich nie pasujemy (jak do mnie gin z tonikiem),
choć podobno razem raźniej iść przez życie/
Spięć nie zlicze (tak gwoli ścisłości),
więc zostawmy w tyle zmory przeszłości/
Niech mknie chory pościg – (od nas najdalej)
ciekawe czy chciałabyś tak...zostać na stałe?/
Nie powiedziane, że to łatwe i proste -
w co mamy wierzyć jak nie właśnie w nasz postęp?/
Czas jest jegomościem, który plącze nogi
dlatego dobrze jest wiedzieć co z nim zrobić/
Nie ma jak te rozmowy (niekoniecznie zakrapiane!)
jestem smutnym typem, więc czas na zmianę
to niesłychane, że siedze i piszę dziś to -
chociaż koniec tej zwrotki pokaze przyszłość!
Pewne rzeczy pokaże czas podobno
zostawi miejsce na zło i dobroć
pozbawi złudzeń? Czy da nadzieję,
bo podobno wszystko stracone nie jest! (x2)
|
|
10. |
|
|
|
|
Piąty tydzień bez tekstu, choć sam nie wiem czemu
Rozcieram w łapie popiół po wypaleniu/
niby nie brak mi tlenu, a i tak nie mogę uciec -
(nie nazwę tego przypadkowym zatruciem)/
Od lat jestem na muszcze (czyżby skutki urojenia?)
Będąc nieruchomym celem lubię wkurwiać snajpera -
Za mną stoi maniera, która ginię w silnych bodźcach
Kiedy dostrzegam nowe barwy #gnilny rozpad!
Innym sprostać? Od lat w sumie sam nie wiem jak
żaden świadomy wybór jak Sylvia Plath -
Czyżby klimat mi zgasł? Brzemię spalonych mostów
Jest wypadkową straconych złudzeń i wniosków
Mam odpuścić po prostu? Nie sądze (mam wiarę w to!)
Widzę przeszłość przed oczami (#firewall)
Przeszkadza mi stale coś, bo mam 'madness' w nazwisku
Dlatego kroczę po tym samym pogorzelisku (wciąż...)
Znowu wracam do pisania, ale co tu to zmienia?
Mam ten syndrom od lat - bardziej Sztokholm niż burnout!
Cięższą staję się ziemia, kiedy spokój gubię w zgliszczach
Otwierając 'drzwi do piekła' jak Turkmenistan
Mam tu chłód w pomysłach (odkąd widzę cel
Jestem tym co zbudowałem (mów mi Wickerman!)
Zginie sens? Tu tylko on się ostoi w płomieniach -
Póki ogniska domowe zostawiają poparzenia!
Nie mów, że ognia nie ma (przecież coś oświetla świat!)
- zawsze lubiłem FLASHe typu M202 (ja!)
Przypływam tutaj na detonacyjnej fali:
Lubię patrzeć jak się pali (kaprys piromanii!)/
Tak my to właśnie gramy (Ogień grecki to zapał!)
Napalm? - Wypalamy dziury w środku (#kartografia)/
Mam żar do świata i będe nosił go ciągle
Kończę zwrotkę, by zająć się... nią (ogień!)
By mnie zatrzymać żaden dozór nie starczy
Gdy zostawiam na kartkach moje Modus Operandi
I patrzę w przeszłość, by zmierzyć się z szansą
- do trzech razy sztuka jak Terry Barton! (x2)
|
|
11. |
|
|
|
|
W dni jak ten lubię uciec od wszystkich
i nieważne, że po drodze gubię pomysły -
Ty lubisz wyścig, więc myśl tak nadal
ja uciekam, bo wiem, że dystans pomaga -
wraca mi równowaga, choć nie chodzę po linie:
pierw się zrelaksuję, a potem coś nawinę
stłumię głos na chwilę, co mnie męczy wewnętrznie
i zastanowię się jak zmienić podejście -
nie wiem co jeszcze – nic w głowie nie świta,
dlatego nie wiem, co tu zrobię na bitach:
może poświęcę moment, aby ułożyć plan -
no bo dobrze jest wiedzieć, co zrobić mam/
mam cos stworzyć ot tak? niech pierw balast wyrzucę,
bo ciężki łeb niszczy me samopoczucie -
dziś nic nie muszę – lecę spieprzyć gdzieś:
głębszy sens? ja tylko chcę przewietrzyć łeb.../
Ostatnio myślę po co gdybać
Skoro można sobie odpoczywać (x4)
Czuję się jak ten bit – co za vibe!
usiadł mi tu pewnie jak Rosa Parks
wpycham tu słowa w czas zamiast iść na browar,
więc nie mów mi jak się zdystansować/
'Jak brnąć wpław ziomal?' - a po co pytasz?
przecież nogi Cię dokądś zaniosą i tak!/
droga bywa rozmyta jak 'mokre włoszki',
więc zostaw w tyle swoje proste wnioski -
toniesz w morzu rozkmin? to witaj w klubie
nie gadaj o tym, bo nie trzeba nam wkurwień/
weź nie rachuj polubień – masz krzyż na drogę,
bo połowa tych traczyn to pic na wodę/
lubie, że dziś tak mogę pozbierać myśli
i odpocząć od siebie i wszystkich -
nie żywię nienawiści, ale kota to nakarmie -
co nie będzie tu żadnym błędem bynajmniej!
[Refren] (x8)
|
|
12. |
|
|
|
|
Chłopaki gdzie wasze LP? ani śladu i tropu
Kiedy puścicie wreszcie wasze Magnum Opus?
Czemu stoicie z boku zamiast współtworzyć scenę?
Ten wasz tekściarz sam nie wie o czym piszę (notabene)
Nie zna znaczenia słów, które na bicie kładzie
Ile tracków na płycie, której i tak nie sprawdzę?/
To doprawdy zabawne, że nie tkwicie wciąż cicho
Bez narzędzi promocyjnych prosto z półek w Home Depot -
Zbytnio nie pasuje mi to - (coś nie trybi pośród fałszu)
Coś się nie zgadza ewidentnie oprócz hajsu!
Nie uciekajcie od lansu – to ważniejsze niż słowa
Aby kiedyś zostać 'famous' musicie się przypodobać
Oddawać bitom szczere słowa, słuchaczy do zmiany zmusić
By srebrnym shure'm otwierać sezamy groupies
Ciągle to gracie wczuci? pora zmienić nastawienie
Bo oboje dobrze wiemy, że prawdziwość ważna nie jest
Czy przypadkiem nie chodzi tu o zgodność ze sobą?
Ja daję słowo - Ty? Dajesz słowo
No bo wszyscy podobno mamy wspólny cel
Mam rację? Jak nie mam jej to popraw mnie (x2)
Jeśli chodzi o wejście to mnie przy nim dziś nie ma
Pozwólcie, że zapytam teraz o wyświetlenia
Widzę, że zmian tu nie ma – w dalszym ciągu mały popyt
Ogromne propsy za bity i ogrom wiary w zwroty -
Wciąż nie chcecie z tym skończyć? iście fascynujące
Zatem powiedzcie szczerze jak tam z hajsem na koncie -
Zdraźdzcie czy będą goście do budżetu adekwatni
Bo mam dość pierdolenia, że robicie to z zajawki/
Ile skosicie z rotacji wszystkich singli w eterze?
Jak odpowiecie, że nici to za chuja nie uwierzę
Nie cierpię nieszczerych zwierzeń (pomyliłem profesję!)
Wasze lata świetności? Kiedy nadejdą wreszcie?
Czy coś zmienią na lepsze wasze żmudne starania?
Miło wiedzieć, że nie macie już nic do przegrania
To kiedy w końcu wychodzi ten wasz album nowy?
Bo już tracę cierpliwość i cenny czas antenowy...
[Refren] (x2)
|